Całuski, cukiereczki i Ciacho (genderqueer)

Mehmet Murat Somer, Zabójstwo Buziaczka, przeł. A. Polat, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.


...moje powieści są jak cappuccino, z pianką i dużą ilością ozdób na wierzchu, ale pod nimi z czarnym wnętrzem.

Jak wyjaśniał wizytujący w Polsce autor, pomysł na proludzkie książki z cyklu Hop-Cziki-Yaya wziął się z chęci wypełnienia pewnej niszy na rynku literatury – ponieważ nikt jeszcze nie pisał o detektywie transwestycie. Tureccy crossdresserzy krzątali się do tej pory jedynie epizodycznie po kartach powieści spolszczanego noblisty Orhana Pamuka. Wizytatorzy Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie mieli przedsmak transgenderycznej przygody literacko-performance'owej, wybierając się na spektakl Pułapka na myszy na tutejszej Małej Scenie. Przeniesiona na deski teatru za sprawą Olgi Lipińskiej powieść zaskakiwała na początku i w finale – rozmawiającą z publicznością królową kryminałów, Agathą Christie, w męskim ciele. Dlaczego? Akurat nie w tej sztuce „autor/ka w przebraniu” dokonuje mordu...

Somer, pisząc Buse Cinayeti, (także) chciał odmienić wizerunek osób LGBTQ, które bywają traktowane jako obiekt drwin, podśmiewania się czy lekceważenia... albo przebierańcy i chore typki spod ciemnej gwiazdy, którym w głowie plugastwa i niegodziwości. Sam autor mówił: Moja bohaterka jest postacią całkowicie pozytywną celowo, żeby [...] pokazać inną wizję transwestyty, bardzo pozytywną, w przeciwieństwie do tego jak pokazywana jest w mediach. Pozostałe kampowe postacie też są „pozytywująco” ludzkie. Mroczna strona Stambułu zaś reprezentowana jest częściej przez... normalsów!

Od 25-30 lat znam transwestytów, natomiast wszystkie postacie w książce są zmyślone, nieprawdziwe. W mediach transwestyci pokazywani są albo jako kryminaliści, albo jako postacie śmieszne, a nie jako zwykli ludzie, ponieważ nie podobał mi się ich negatywny wizerunek stworzyłem transwestytę, który jest nie tylko sympatyczny, ale i inteligentny. I w ten sposób mam nadzieję zmienić negatywny stereotyp.

Trzeba wiedzieć, że „Zabójstwo buziaczka” to popularna w zamierzeniu, queerująca feminy i samców powieść z detektywem/detektywką w roli postaci przewodniej. Dominuje tu humor, cięta ironia (te odzywki!) zamiast krwi czy przemocy. Zaś podstawowym elementem wyróżniającym „Hop-Cziki-Yaya” spośród innych pozycji wydawniczych w segmencie kryminalnym to przyjemnie przegięta seksualność tekstowa (między słowami...) i trans(owość) – ponad wszystkim(i)!

TREŚCI OPTYMISTYCZNE

Zamordowany Buziaczek – albo inaczej Panienka Fevzi – był kiedyś uwikłany w niezwykły romans. Kto i w jakim celu popełnił zbrodnię? W kręgu podejrzanych jest gospodyni domowa, dziwna dziennikarka, hipnotyzer amator i członek pewnej bardzo konserwatywnej partii…

Mehmet Murat Somer prowadzi nas za swoim bohaterem, pierwszym uznanym w historii literatury kryminalnej detektywem-transwestytą w sam środek ciemnych stambulskich nocy, tam, gdzie wydarzyła się zbrodnia. Pozwalając nam obserwować światek transwestytów i innych barwnych postaci, pokazuje, jak wiele łączy ludzi „porządnych” z tymi, którzy powszechnie uznawani są za „zboczeńców” (i którzy zazwyczaj stają się ofiarami tych pierwszych).

Turcja jest bardzo dużym krajem i traktowanie homoseksualistów różni się od rejonu. W dużych miastach i rejonach turystycznych są oni traktowani dobrze, natomiast w rejonach wiejskich dosyć źle. Jednakże transseksualiści i homoseksualiści stanowią najważniejszą część tureckiego świata muzycznego od 5 dziesięcioleci. W kulturze otomańskiej i generalnie wschodniej tradycyjnie przebieranie się za kobiety przez mężczyzn przyjęte było w kulturze np. młodzi chłopcy podający napoje ubrani byli w damskie sukienki. Należy więc zrozumieć, że takie zachowania choć nie kojarzone bezpośrednio z transseksualizmem w rozumieniu zachodnim nie są u nas nowością.

ON, ONA i ON

Szybkie tempo, ironiczne spojrzenie na kobiecość i męskość, humor i wdzięk – Zabójstwo Buziaczka to zaskakujący tematycznie, przezabawny kryminał w stylu pop. Wkrótce sam Pedro Almodovar sfilmuje perypetie detektywki, klubowiczki, latawicy wizytującej stambulskie rejony dna! Z kolei w połowie stycznia ukaże się po polsku drugi tom transkulturowego cyklu: Zabójstwa proroków (Peygamber cinayetleri). Znowu będzie ostro i komicznie:

„Wróciłem do domu, zasiadłem przed Internetem i zacząłem przeglądać nagłówki wiadomości. To, co znalazłem, niewiele mi pomogło… Róża naprawdę nazywała się Józef Seczkin i przyjechała znad Morza Czarnego. Już wiedziałem, co miał na myśli Szukru mówiąc o niej 'biało-różowa': chodziło o kolor włosów i karnację. Zaciekawiło mnie, dlaczego chłopak tak wcześnie został transwestytą. W dzisiejszych czasach nikt już nie myśli o moralności i wyższych wartościach! Tak właśnie kończą dzieci, którym brak autorytetów! – pisał dziennikarz, a ja w duchu postanowiłem jak najprędzej rozwalić serwer jego gazety. Ten pismak i jego naczelny zasłużyli sobie na niezłe lanie!”.

Dzięki kolejnej ironicznej powieści Mehmeta Murata Somera czytelnik zatacza się do ciemnych uliczek Stambułu. Bohater i narrator – doskonale wykształcony, świetnie zbudowanym i pociągający transwestyta, który umie cieszyć się życiem i w razie potrzeby potrafi uwieść każdego – na własną rękę rozpoczyna śledztwo w sprawie serii dziwnych zabójstw.


O AUTORZE

Turecki pisarz i scenarzysta, Mehmet Murat Somer, pracował przy wielu filmach i serialach telewizyjnych (m.in. Hürrem Sultan), a także jako krytyk muzyczny. Jego bestsellerowa seria kryminałów Hop-Cziki-Yaya (tytuł wywodzi się z okrzyków tureckich cheerleaderek i z pogardliwego, ciotkowatego określenia gejów) dotychczas ukazała się w 11 krajach. Autor mieszka w Stambule („moje doświadczenia są syntezą życia w Istambule i życia tam”) i Rio de Janeiro („czuję się tam jak w raju”).


FRAGMENT

Niektóre dziewczyny traktują mnie jak kącik porad, zwłaszcza gdy mają ochotę na zwierzenia albo nie wiedzą, co zrobić z pieniędzmi. Weszłyśmy do biura na antresoli, wyposażonego w maleńkie okienko wychodzące na główną salę, gigantyczny stół, kasę pancerną oraz dwa zapadnięte fotele. Pod ścianami stały zapasy papieru toaletowego i skrzynki po alkoholach. Przycupnęłam na skrzynce po winie, a Buziaczek rozsiadł się w fotelu. Wbił we mnie wzrok, jakby czekał na wyjaśnienia. Milczałam przez chwilę, próbując dociec, o co mu chodzi. Może o czymś zapomniałam? Nie, na pewno nie.
– Co jest, kochana? – zapytałam wreszcie. – Nie patrz na mnie tymi znakami zapytania. W końcu to ty chciałaś porozmawiać.
Buziaczek taksował mnie spojrzeniem, jakby szacował moją wagę. A może dobierał słowa, które miały paść za chwilę?
– Boję się – wyznał w końcu. – Cholernie się boję…
Tym razem to ja popatrzyłam pytająco, ale na wszelki wypadek przykleiłam do ust wyrozumiały uśmieszek.
– Nie wiem, od czego zacząć. Mam mętlik w głowie.
– Opowiadaj, kochana. Zacznij, od czego chcesz – zagadnęłam.
Wbiła wzrok w podłogę i znów nie mogła niczego z siebie wydusić. Z nudów zaczęłam liczyć skrzynki rakű. Stało ich dziewięć, każda w plastikowej zgrzewce.
– Boję się.
– To już wiem, kochanie – przerwałam. – A czego dokładnie?
Czekałam, aż wreszcie się odblokuje. Nadal milczała, więc popatrzyłam na kartony z winem. Tylko pięć? Mniej niż ostatnio. Pewnie coraz więcej ludzi pije białe wino i dlatego zapasy tak się skurczyły.
– Posiadam pewne dokumenty – wykrztusiła w końcu ostrożnie, wpatrzona w podłogę. – Na temat kogoś ważnego. Bardzo ważnego. Będzie piekło, jak to się wyda, skandal wszech czasów...
Zaciekawiła mnie.
– Wiele lat temu… Poszłam z jednym takim, który się teraz zrobił ważny. Nie, żeby tylko jeden raz… Trwało to długo i wyglądało poważnie. Mam kilka zdjęć z różnych czasów i miejsc. Jego liściki... a nawet jeden porządny, długi, ręcznie pisany i z autografem. Właściwie nic takiego – zwykły list, w którym wszystko dokładnie opisuje…
Znowu zapadła cisza. Moja ciekawość rosła, ale umysł nie znosił próżni, dlatego skupił się na butelkach czerwonego wina. Zazwyczaj mało go ubywa, a teraz zostały tylko dwie skrzynki. Za to przerażającego piwska aż szesnaście, i do tego cztery beczki!
– Pewni ludzie wiedzą, że mam to wszystko.
Większość dziewczyn ma długie języki i jeśli uda im się złapać kogoś znanego, plotą o tym dokoła, żeby się wszystkim pochwalić. Jaki był, jak było… “Właściwie on jest hetero, ale tak go omotałam, że zanim się obejrzał, już się zakochał, biedaczyna” – klasyczne przechwałki o tym, jakie są piękne i wyjątkowe. Połowa z tych historii jest jednak wyssana z palca, bo jak wszyscy my też lubimy czasem pofantazjować.
Ale Buziaczek był inny. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak mało ją znam. W rzeczywistości miała na imię Fevzi. Urodziła się w Stambule i mieszkała razem z kotem w TesGvikiye. Była trochę starsza od reszty i chyba dobiegała czterdziestki. U nas czterdziestki albo zamykają się w domach, trafiają do burdeli, albo jadą na prowincję, do ludu. W każdej prowincji znajdziecie barek z kebabem i alkoholem, w którym zapuściła korzenie jedna z nas. Te ze wsi raz w roku przyjeżdżają do Stambułu na zakupy, spotykają się z dawnymi przyjaciółkami i kłamiąc ile wlezie, opowiadają, jak bardzo są teraz szczęśliwe i spokojne. Nieważne… Dziesięć lat temu Buziaczek zrobił sobie silikony. Co jeszcze? Od stóp do głów zlewał się Eau d’Issey…


KONTEKSTY

Płeć i seksualność to kategorie Spektakularne – istniejące dzięki materializowania na powierzchni naszych ciał efektów dyskursu normatywnego. Istniejące dzięki naszemu udziałowi w Spektaklu, dzięki naszej grze. To na nas płeć i seksualność staje się rzeczywistością. Poza naszym jej odtwarzaniem – nie istnieje. Oto wniosek, jaki wypływa z doświadczenia queer – doświadczenia tych, którzy przekraczają granice norm płci i seksualności. Płeć i seksualność to – z perspektywy Odmieńców – normatywne pułapki, które mają blokować nasze ciała i regulować nasze pragnienia. To mechanizmy przemocy działające z wnętrza nas samych, skutecznych tylko dzięki temu, że na tę skuteczność pozwalamy.

(Jacek Kochanowski, Opór jako nie-znaczenie. Przypadek płci i seksualności, w tomie: Becoming, red. Lidia Krawczyk, Beata Nowacka-Kardzis, Bunkier Sztuki, Kraków 2008)


Słowo „genderqueer” obrazuje stosunkowo nowy produkt ery postemancypacyjnego Zachodu i zapowiedź kolejnego kulturowego pęknięcia. Z dwóch akademickich terminów: gender i queer, narodziła się nowa tożsamość jednostek, być może nie do końca zdefiniowana, a już na pewno zbyt płynna, by zamknąć ją w sztywnych teoretycznych ramach. Jest to zdecydowanie dobry znak. Zmultiplikowana kreuje nowe wzorce lub antywzorce społecznych ról. Zrywa z nudnym binaryzmem na kobietę i mężczyznę, modyfikuje znaczenia, a do tego wykorzystuje atrybuty przypisane płciom w walce o własne cele. Nie neguje ich, ale eksponuje. Osoba GQ, mówiąc krótko, jest tym, kim chce być.
Genderqueer to nie to samo, co transseksualizm czy transgenderyzm. Osoby GQ identyfikują się jako kobiety i mężczyźni jednocześnie (biologicznie i genderowo) lub wychodzą poza ten schemat. Osoby GQ postrzegają siebie nie przez pryzmat płci, ale poprzez składową mnogości tożsamości, w myśl formuły – istnieje tyle rodzajów płci, ile osób. Tak widziana transgresja wychodzi poza ramy orientacji psychoseksualnych. Definiowanie się jako GQ oznacza upodmiotowienie siebie. W tym celu osoby GQ wyznaczają nowe standardy, np. w języku angielskim wprowadzają zaimki osobowe niewskazujące na płeć (‘ze’ zamiast ‘she’, ‘he’; ‘kir’ zamiast ‘her’, ‘him’) lub odrzucają zaimki na rzecz wskazywania imiennego.
Genderqueer to zjawisko afirmacji płciowej i genderowej transgresji, wizji świata post-uJArzmionego, zabawa atrybutami kobiecości i męskości, to konstrukcja nowych, twórczych znaczeń seksualnych.

(Marcin Teodorczyk, Genderqueer i konteksty kultury, w tomie: Becoming, red. Lidia Krawczyk, Beata Nowacka-Kardzis, Bunkier Sztuki, Kraków 2008)


SŁOWNIK crossdressing.pl

Gender to słowo określające płeć kulturową, zbiór nakazów i zakazów związanych z funkcjonowaniem w konkretnej płci. W zależności od regionu i czasu historycznego kobiety i mężczyźni musieli się podporządkować odpowiednim normom i wyobrażeniom, aby za „prawdziwą kobietę” czy „prawdziwego mężczyznę” byli uważani.

Jednym z pierwszych kodów genderu jest strój – odmienny dla obu płci. Obecnie kobiety noszą sukienki, a mężczyźni spodnie. I chociaż widzimy, że nie do końca wszystko tak bardzo się zgadza z tymi sukienkami – bo przecież multum kobiet nosi spodnie – to jednak w tych najważniejszych, najbardziej związanych z tradycją chwilach, takich jak na przykład ślub czy pierwsza komunia, płeć piękna występuje zawsze w sukience. Bo nie do pomyślenia byłoby, gdyby miało być inaczej.

Zaraz za strojem idą inne sprawy. To, jaki strój masz na sobie: spódnicę czy spodnie – po części wyznacza twoje zachowanie. Gdy masz na sobie spodnie, czyli gdy jesteś chłopcem lub mężczyzną, to nie możesz płakać. Nie powinieneś uzewnętrzniać uczuć. Bo jeśli to zrobisz, zostaniesz nazwany beksą, płaksą, babą. Wszyscy przecież wiedzą, że chłopaki nie płaczą. I ty musisz przystawać do kanonu, bo inaczej twoja pozycja w towarzystwie może gwałtownie zacząć spadać. Nie dla ciebie wzruszające filmy, praca przedszkolanki ani długie wystawanie przy regałach z kosmetykami do makijażu czy depilacji. Najlepiej, gdy niewiele czasu będziesz poświęcać sprawom swojego wyglądu i życia wewnętrznego. Bo przecież nie jesteś jakimś popieprzonym pedałem-filozofem. Ty jesteś mężczyzną! Wojownikiem! Dla ciebie rywalizacja i działanie!

Z kolei gdy nosisz sukienkę, to też parę rzeczy musisz i kilku nie powinnaś. Na przykład to nie ty robisz ten pierwszy krok, nie ty pierwsza całujesz i nie ty prosisz do tańca, no bo na kogoś byś wyszła?! Nie powinnaś za bardzo interesować się polityką, bo to przecież taka męska dziedzina, a ty jesteś na to za głupia. A nawet jeśli jesteś mądrzejsza, to lepiej tego nie okazuj, bo wtedy żaden chłop cię nie zechce. Powinna cię cechować wyuczona bezradność, piękna figura, anielska łagodność i ambicje ograniczające się do męża i rodziny.

Opisane powyżej sylwetki „kobiety” i „mężczyzny” są oczywiście przerysowane i bardziej pasują do sytuacji sprzed wojny. Bo gender to rzecz zmienna i płynna. Dziś za „prawdziwą kobietę” może być też uznana aktywna bizneswoman. Ale biznesman w spódnicy albo mężczyzna realizujący się jako „kura domowa” to nadal dziwadło. I, co jak co, ale na pewno nie mężczyzna! Szybciej „zbok, palant, frajer”. A co tak bardzo w naszym życiu zmieni to, że nasz sąsiad albo kolega z pracy będzie zajmował się domem czy ubierał kozaczki? Czy wpłynie to na nasze życie? Czy tak bardzo je pogorszy? Dostaniemy nagle łupieżu albo porzuci nas współmałżonek? Wątpliwe. Jednak taki mężczyzna zburzy nasze wyobrażenie o rolach płciowych, o ładzie, do którego zwykliśmy przywyknąć. Podkopie te zasady i „odwieczne prawa”, do których od dziecka jesteśmy przyzwyczajani. Pokaże swoim życiem, że można inaczej, chociaż nikomu z nas się o tym nawet nie śniło. Taki mężczyzna najpewniej zostanie też obśmiany i wyszydzony, tak jak na początku XX wyśmiewane i poniżane były kobiety, które walczyły o prawo do głosowania, o prawo do decydowania o własnym stroju i sposobie życia. Ale dziś się z tych kobiet nie śmiejemy. Bo już jesteśmy do nich przyzwyczajeni. Bo te nowe zachowania i nowe prawa wpisane są w ich gender, są nie tyle: kobiece, co raczej neutralne, przezroczyste.


*
Transwestytyzm (eonizm) – jedno z zaburzeń identyfikacji i roli płciowej, tendencja do czasowego identyfikowania się z płcią przeciwną przejawiającą się zwłaszcza w sposobie ubierania się i zachowania. Słownik Kopalińskiego podaje, że transwestyta to osoba mająca skłonności do noszenia ubiorów, przejmowania sposobu bycia (a często i roli seksualnej) płci odmiennej. Według Encyklopedii PWN transwestytyzm to tendencja do identyfikowania się z płcią przeciwną w ubiorze i w zachowaniu. Słownik Encyklopedyczny Miłość i Seks Lwa Starowicza dodaje, że transwestytyzm ma podłoże seksualne.

Słowo transwestytyzm wprowadził w 1910 roku wybitny seksuolog niemiecki, doktor Magnus Hirschfeld. Słowo pochodzi z języka łacińskiego (ew. greckiego). Trans oznacza za, poza, z tamtej strony, a vestitus – odziany. Synonimem transwestytyzmu jest eonizm. Nazwę tą wprowadził w 1936 roku seksuolog Havelock Ellis, tworząc ją od nazwiska XVIII-wiecznego szlachcica Eona, który to wykazywał skłonności transwestytyczne.

W literaturze anglojęzycznej często zamiast pojęcia transwestytyzm wykorzystuje się zamiennie pojęcie crossdressing. Transwestyta określany jest wówczas jako crossdresser. Zamienniki te używane są głównie dlatego, że słowo transwestytyzm jest przez wielu odbierane negatywnie. Również w Polsce transwestyci nie lubią się tak nazywać, dlatego stosują inne, często skrótowe, określenia, jak np.: tv (tefałka lub tiwi), transka, transetka, crossdresser.

Transwestytyzm może mieć różne formy – od przywdziewania wyłącznie bielizny płci przeciwnej, poprzez zmianę całej odzieży, aż po dużo szersze kształtowanie swojego wizerunku na wizerunek płci przeciwnej. Wymienić tu można odzwierciedlanie fryzury, makijażu, barwy głosu, gestów, sposobu mówienia, sposobu zachowania się itp. Transwestyci mogą także odczuwać zmianę przynależności do płci w sferze psychicznej. Cechą charakterystyczną tego zjawiska jest jednak jego tymczasowość i późniejszy „powrót” do płci pierwotnej.

Transwestytyzm, podobnie jak inne zaburzenia identyfikacji płciowej, dotyka głównie mężczyzn. Transwestytyzm u kobiet może być często niedostrzegany. Akceptowalna różnorodność damskiej mody pozwala kobietom chodzić na co dzień po męsku – np. w spodniach i marynarce. Przez to często kobieta w ogóle nie zdaje sobie sprawy z własnego transwestytyzmu.

Większość polskich źródeł, w tym m. in. opracowania polskich lekarzy (Dulko, Imieliński, Starowicz), głosi że transwestytyzm ma wyłącznie podłoże seksualne. W niektórych źródłach można nawet wyczytać, że transwestytyzm jest fetyszyzmem polegającym na tym, że osoba nie może osiągnąć satysfakcji seksualnej bez ubrania się w odzież płci przeciwnej. Jest to nieprawidłowe, bardzo ograniczone rozumienie transwestytyzmu. Światowa Organizacja Zdrowia, poprzez klasyfikację ICD, wyróżnia dwa rodzaje transwestytyzmu: transwestytyzm podwójnej roli i transwestytyzm fetyszystyczny. Transwestytyzm o typie podwójnej roli nie ma podłoża seksualnego. Transwestytyzm fetyszystyczny natomiast rozumiany jest jako przebieranie się mające na celu osiągnięcie satysfakcji seksualnej. Niestety w Polsce oba pojęcia są zazwyczaj mylone i utożsamiane po prostu z fetyszyzmem.

W materiałach anglojęzycznych najczęściej spotyka bardziej ogólne określenie, mówiące że celem przebierania się jest osiągnięcie „emocjonalnej, psychicznej lub seksualnej satysfakcji”. Dla przykładu Dictionary of Sexuality autorstwa Namepath & Associates LTD mówi, że transwestyta to osoba, która ubiera odzież płci przeciwnej dla przyjemności seksualnej lub emocjonalnej, bądź obu na raz.

Chociaż czynnik satysfakcji seksualnej występuje zdecydowanie najczęściej, transwestytyzm jako taki jest bardziej związany ze strefą uczuciową, emocjonalną i psychicznymi uwarunkowaniami danej osoby. Może wiązać się z czystą potrzebą doświadczania roli odmiennej płci. Chodzi tu jednak bardziej o samo doświadczanie, niż o rzeczywistą zmianę płci. Transwestyci nie są bowiem zainteresowani bezpowrotną zmianą płci. Mogą funkcjonować na co dzień w swojej „oryginalnej” płci fizycznej, tworzyć heteroseksualne związki, zakładać rodziny.

Transwestytyzm nie pociąga za sobą homoseksualizmu. Typowy transwestyta m/k to heteroseksualny, na co dzień pozornie zwykły mężczyzna, który ubiera się i zachowuje po męsku. Jednak co jakiś czas pojawia się u niego potrzeba przeistoczenia w kobietę. Wówczas zakłada kobiece ubranie, często także perukę, robi makijaż i występuje w swoje kobiece ego. W pewnym sensie opuszcza on swoją pierwotną płeć; często można powiedzieć, że ma w sobie dwie osobowości, a każda z nich może mieć inne wzorce zachowań.

W literaturze rzadko można spotkać się z pojęciem transwestytyzmu permanentnego, w którym występuje stała potrzeba ubierania się w odzież płci odmiennej.

Przebieranie się często ukierunkowane jest bezpośrednio na sferę seksualną – ma wówczas na celu osiągnięcie satysfakcji seksualnej. Określa się to mianem fetyszyzmu transwestytycznego lub transwestytyzmu fetyszystycznego. Ubiór i odgrywanie roli płci przeciwnej staje się wówczas podstawowym źródłem osiągnięcia satysfakcji seksualnej. Transwestyta przebiera się wówczas zazwyczaj pod wpływem podniecenia seksualnego. Po orgazmie, będącym najczęściej wynikiem masturbacji, wraca do swego biologicznego wcielenia. Znane są przypadki, w których przebranie jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia orgazmu, zachowanie takie uznawane jest wówczas za chorobę.

Dla odmiany w transwestytyzmie aseksualnym powodem zachowań jest osiągnięcie spełnienia emocjonalnego, psychicznego. W tym przypadku odgrywanie roli płci przeciwnej pozwala odnaleźć się wewnętrznie, osiągnąć wewnętrzny spokój. Transwestytyzm taki nie jest powiązany z aspektem erotycznym. Zachowanie to sklasyfikowane jest pod pojęciem transwestytyzmu o typie podwójnej roli, w którym przebieranie się w odzież płci przeciwnej ma na celu osiągnięcie przyjemności z chwilowego odczuwania przynależności do płci przeciwnej, jednak bez chęci bardziej trwałej zmiany płci i bez pragnienia operacyjnego potwierdzenia tej zmiany. Przebieraniu się nie towarzyszy podniecenie seksualne.

W literaturze i w źródłach internetowych spotkać można jeszcze wiele innych pojęć związanych z transwestytyzmem, nie wszystkie są odpowiednio sklasyfikowane, jednak warto je podać jako pewien punkt odniesienia. Wymienić tu można m.in.:

* transwestytyzm łagodny, ograniczający się do istnienia pragnień ubierania się w odzież płci odmiennej i sporadycznego przebierania się w ukryciu,
* transwestytyzm aktywny, charakteryzujący się silną dążnością do przebierania się oraz zaakceptowania przez społeczeństwo w tym stroju,
* transwestytyzm narcystyczny, gdzie źródłem satysfakcji jest fascynacja własnym ciałem,
* transwestytyzm heteroseksualny, w którym kontakty heteroseksualne są dominujące i prawidłowe, a potrzeba transwestytyzmu przejawiać się może w przyjmowaniu kobiecej, “biernej” roli seksualnej lub wyłącznie w okresowym przebieraniu się,
* transwestytyzm homoseksualny, częściej spotykany u kobiet, w którym to odgrywanie roli płci przeciwnej przenosi się także na sfery preferencji seksualnych,
* transwestytyzm biseksualny (filofeminizm), występujący u mężczyzn i polegacy na zamiłowaniu do kobiecości, którą kreują we własnym ja,
* transwestytyzm ekshibicjonistyczny, w którym źródłem satysfakcji (w tym przypadku przed wszystkim seksualnej) jest pokazywanie się innym ludziom w stroju płci przeciwnej,
* transwestytyzm automonoseksualny, charakteryzujący się upodobnianiem własnego ciała do partnera płci przeciwnej celem utożsamiania się z nim.

Z niektórych badań wynika, że w transwestytyzmie istnieje czasami tendencja do stawania się transseksualistą w miarę upływu czasu.

Na podstawie danych klinicznych można oszacować liczbę transwestytów w Polsce na około 2 procent populacji. Wg badań Lwa-Starowicza (Raport na temat seksualności Polaków 2002) skłonności do transwestytyzmu wykazuje 4 procent Polaków.


*
Crossdressing (pisany także cross-dressing) to dosłownie zakładanie ubiorów przynależnych płci przeciwnej. Nazwa pochodzi od połączenia angielskich słów cross, czyli krzyżowy, przeciwny oraz dressing, czyli ubieranie się. Osoba uprawiająca crossdressing to crossdresser.

Crossdressing często uważany jest za synonim transwestytyzmu. Pojęcia te leżą bliskie sobie, choć nie muszą być identyczne. Często poprzez crossdressing rozumiany jest sam fakt – czynność przebierania się. Transwestytyzm natomiast ma z definicji dodatkowo pewne podłoże psychiczne. Przy takim rozróżnieniu można by zauważyć, że każdy transwestyta uprawia crossdressing, jednak nie każdy crossdresser musi być transwestytą. Dla przykładu za crossdresserów uznać można aktorów lub komików, którzy przebierają się za kobiety na występach, albo kelnerki czy tancerki ubrane we fraki itp. Za crossdressera można nawet uznać Joannę D’Arc.

Jest wiele przyczyn, dla których ludzie „uprawiają” crossdressing. Wymienić tu można crossdressing ze względu na wygodę stroju, crossdressing w celu łamania norm społecznych, crossdressing w celu wyrażenia w pełni swojej natury, crossdressing dla komizmu, aktorstwa, crossdressing w celu wejścia w kręgi gdzie obowiązuje selekcja wg płci i wiele innych.

Jednoznaczne określenie relacji pomiędzy transwestytyzmem i crosdressingiem jest niestety niemożliwe, gdyż brak jest autorytatywnych źródeł w tym temacie. W polskiej literaturze naukowej pojęcie crossdressing nie istnieje. Tutaj spotyka się wyłącznie słowo transwestytyzm. Na zachodzie pojęcie transwestytyzm jest raczej unikane (jako zabarwione pejoratywnie), a zamiast niego stosuje się właśnie crossdressing. Dla przykładu leksykon World iQ podaje wprost, że crossdresser nazywany jest także transwestytą. Jednak dalej, ten sam leksykon mówi, że niektórzy poprzez crossdressing określają przebieranie się, za wyjątkiem przebierania związanego z transwestytyzmem.

Crossdressing jest praktykowany przez obie płcie jednak u mężczyzn wydaje się być bardziej widoczny przez nierównowagę w normach i nastawieniach do „strojenia się” (widzimy mniejszą transgresję gdy kobieta ubiera męski garnitur).


*
Transgendryzm – zespół zaburzeń identyfikacji płciowej i roli płciowej, który nie ma odzwierciedlenia w seksuologii, czesto postrzegany jako pośredni między transwestytyzmem a transseksualizmem. Transgenderyzm charakteryzuje niezadowolenie z posiadanej płci i psychiczna identyfikacja danej osoby z płcią biologicznie odmienną oraz dążenie do funkcjonowania zgodnie z psychicznym poczuciem. Upodobnianie się do płci przeciwnej nie wiąże się z podnieceniem seksualnym.

Nazwa transgenderyzm jest złożeniem łacińskiego trans oznaczającego za, poza, z tamtej strony oraz angielskiego gender czyli płeć, rodzaj. Słowo gender użyte jest tu celowo, gdyż w odróżnieniu od transseksualizmu, transgenderysta nie chce całkowicie zmienić swoich fizycznych, seksualnych cech płciowych.

Transgenderysta nie pragnie, a nawet ma niechęć do przeprowadzenia zmiany płci przez zabieg chirurgiczny, jednak chce funkcjonować w społeczeństwie w płci przeciwnej do swojej biologicznej. Transgenderysta często poddaje się leczeniu hormonalnemu, niekiedy nawet mastektomii lub mammoplastyce (w zależności od płci biologicznej). Funkcjonowanie w społeczeństwie wiąże się pragnieniem uznania takiej osoby za osobę płci przeciwnej, a nawet z urzędową zmianą płci metrykalnej. Tak rozumiany transgenderyzm jest wręcz równoważny transseksualizmowi (transseksualizm nie musi pociągać za sobą pragnienia dokonania operacji korygujących narządy płciowe).

Transgenderyzm to wspólna nazwa używana do łącznego określenia andromimezy i ginemimezy.

Andromimeza występuje u kobiet. Polega na niezadowoleniu z posiadanej płci, nieprzyjmowaniu jej do wiadomości, upodabnianiu się do osoby płci męskiej przez strój, uczesanie, sposób bycia, a często także przez zmianę niektórych cech cielesnych wskutek przyjmowania męskich hormonów płciowych i operacji plastycznych. Nie występuje potrzeba (dążenie) operacyjnej zmiany narządu płciowego z kobiecego na męski. Występuje natomiast potrzeba urzędowego uznania za mężczyznę (zmiana imienia, dokumentów). Upodabnianie się do mężczyzny nie powoduje w andromimezie podniecenia seksualnego.

Gynemimeza występujące u mężczyzn. Polega na niezadowoleniu z posiadanej płci, nieprzyjmowaniu jej do wiadomości, upodabnianiu się do osoby płci żeńskiej przez strój, uczesanie, sposób bycia, a często także przez zmianę niektórych cech cielesnych wskutek przyjmowania kobiecych hormonów płciowych i operacji plastycznych. Nie występuje potrzeba (dążenie) dokonania operacyjnej zmiany narządu płciowego na kobiecy. Występuje potrzeba urzędowego uznania za kobietę (zmiana imienia, dokumentów). Upodabnianie się do kobiety nie powoduje w gynemimezie podniecenia seksualnego.

Często występujące zjawisko tak zwanych shemale może wynika właśnie z transgenderyzmu.

Transgenderyzm to przekraczanie społecznych norm płci. Pojęcie transgender zostało wprowadzone przez Virginię Prince w latach 70; z założenia miało ono stanowić kontrast do transseksualizmu. Osoba transgendryczna to osoba, u której manifestacja płci przynajmniej czasami sprzeciwia się oczekiwaniom społeczeństwa. Występować może transgenderyzm częściowy, w którym nie można jednoznacznie określić odczuwanej płci. Transgenderyści nierzadko unikają jednoznacznego określenia swojej płci, wolą określać się jako osoby pomiędzy płcią męską i żeńską. Popychanie ich do własnej kategoryzacji i określeniu się jako osoba męska lub żeńska często działa przeciwko ich samospełnieniu i samoodkrywaniu.

Wariacje płci są bardziej powszechne niż się podejrzewa, gdyż wiele osób ukrywa swoją prawdziwą naturę w obawie o swoje bezpieczeństwo. Wiele osób zachowuje się w taki sposób bez utożsamiania się z transgendryzmem. Przyczyny transgenderyzmu nie są wyjaśnione, ale uważa się, że są to zaburzenia rozwoju psychoseksualnego.

Pojęcie transgender, zwłaszcza w tłumaczeniach z tekstów angielskich, używane jest także często do łącznego określenia grupy społecznej transwestytów, transseksualistów, transgenderystów i wszelkich innych osób, które łamią przyjęte normy płci.